Zaloguj się do bukmachera Mostbet już dziś i uzyskaj maksymalną przyjemność i zysk z zakładów sportowych i gier online w Polsce. Tutaj znajdziesz najlepsze kursy na wydarzenia sportowe, a także różne bonusy i promocje, darmowe zakłady, darmowe spiny i kody promocyjne od Mostbet. Nasza strona jest łatwa i prosta w obsłudze, a nasz zespół profesjonalistów opracował dla Ciebie aplikację mobilną Mostbet, dzięki której obstawianie stanie się jeszcze wygodniejsze.
HOMOSUM Ośrodek Psychoedukacji

HOMOSUM jest organizacją zrzeszoną w Polskiej Federacji Psychoterapii.
HOMOSUM jest zarejestrowaną placówką szkolnictwa niepublicznego.
HOMOSUM posiada status niepublicznej poradni psychologiczno - pedagogicznej.
HOMOSUM jest w rejestrze przedsiębiorców prowadzących pracownię psychologiczną.

logo HOMOSUM
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.rodzinagk-is-94.jpglink
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.motylgk-is-94.jpglink
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.mostgk-is-94.jpglink
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.golebiegk-is-94.jpglink
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.drz_1000x300gk-is-94.jpglink
http://homosum.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/slajdy.okna_1000x300gk-is-94.jpglink
Loading…

Twórczość uczestniczek Studium Artterapii

"Kwiat Jaśminu", "Wolność", "Szklano-lodowa góra", "We własnej skórze"

 

Kwiat Jaśminu

Nie chce biegnąć, nie chce biegnąć!!
Niech mnie ktoś zatrzyma!!
Myślała, dalej biegnąć, Jaśmina. Nie wiedziała tak naprawdę, co ją tak gna, w jakim kierunku zmierza?
Nie wiedziała zupełnie, skąd ta energia i siła.
Czuła tylko,że musi dalej biec, jakby coś ją goniło, jakby coś miało zaraz ją dopaść!
Nie zastanawiała się, co by było, gdyby się zatrzymała, nie miała na to czasu.
Kiedy przyszła na świat, była ślicznym, bez skazy, białym kwiatem Jaśminu. Każdego dnia promienie słońca rozjaśniały jej delikatne płatki.
Nawet nie wie, kiedy czas zamienił biel kwiatu, w ciężką, gorzką czerwień.
Wszystko widzi jak przez mgłę, wie jedynie, że przeszłość tak ją rozpędziła.
Biegła tak przez życie, mając nadzieję,że kiedy rozpędzi się jeszcze bardziej, to może zgubi w końcu to, co ją goni. To może spłynie z niej ta czerwień, albo chociaż wyblednie.
Biegnąc dostrzegała jak inni żyją spokojnie.
Widziała, że ich życie toczy się w zupełnie innym wymiarze. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak się różni?!
Często czuła, że czegoś jej brakuje. Widząc innych, tych, którzy mają czas na miłość, tych, którzy wolnym, cierpliwym krokiem osiągają swoje cele.
Czuła smutek i tęsknotę
Myślała:
Dlaczego ja tego nie potrafię, dlaczego nie mogę się zatrzymać, dlaczego muszę ciągle biec?
Czuła żal, złość i gniew. Nie potrafiła pozbierać myśli. Biegnąc bez wytchnienia, czuła wielki ciężar tej gonitwy. Oczy piekły od wiatru i łez. Ramiona i uda zmęczone, bolące i ociężałe.
Ciągła chęć po prostu, dziwna chęć i ciekawość, co jest dalej, popychały ją do przodu.
Ta chęć jest tak przeogromna, tak magicznie silna i potężna,że Jaśmina do dzisiaj nie zatrzymała swej duszy.
Biegnie dalej, czasami jedynie zatrzymując myśl, która jest nadzieją,że kiedyś się zatrzyma i w końcu poczuje ulgę.

ASIA – uczestniczka Studium Artterapii

Wolność

Dawno temu, żyła sobie mała dziewczynka. Była bardzo wesoła, trochę roztrzepana, ale nie mogła tego okazywać. Wszyscy dookoła mówili jej, że ma być inna, że tak nie należy, ciągle na nią krzyczeli. Czuławstyd i była taka samotna.
Więc pewnego dnia postanowiła uciec z domu. Długa i niebezpieczna to była droga dla tak małego dziecka, ale wędrowała dalej i dalej.
A pewnego dnia zobaczyła duży kolorowy namiot – był to cyrk.
Różni tam byli ludzie, różnie wyglądali, a jeszcze bardziej zdziwiło ją jej zachowanie. Próbowali rozśmieszać swoją widownię, skakali, robili różne głupie miny, a ludzie śmiali się, bili brawa.
Sonia nareszcie mogła się uśmiechać, bawić się z nimi. Było jej tak dobrze, nikt jej nie upominał, nie krzyczał.
Mogła to robić, kiedy chciała, tak bardzo jej się to podobało,że została jeszcze parę dni.
Ale po pewnym czasie znudziło jej się i postanowiła wrócić do domu.
A tu już nie bała się ani krzyku, ani złości, a kiedy miała ochotę, to mogła śmiać się i gadać do woli.
Nareszcie mogła być dzieckiem.

BEATA – uczestniczka Studium Artterapii

Szklano-lodowa góra

Dawno,dawno temu, a może wcale nie tak dawno, na szklano-lodowej górze miała zamek pewna Baba – Jaga. Żyła sobie spokojniutko i cichutko. Nikt nie zakłócał jej uporządkowanego życia: pobudka,posiłek,praca,posiłek,praca,sen.
Szklano-lodowa góra była tak wysoka, że ciężko było się na nią przebić słońcu ze swoimi promieniami, jak i ptakom ze swoim świergotem.
Ale nagle, powolutku, z uwagi na globalne ocieplenie klimatu, szklano-lodowa góra powoli zaczęła się topić. Początkowo Baba Jaga nie zwracała uwagi na lekkie trzęsienia swojego zamczyska.
A to pewnie jakieś ruchy tektoniczne nie zagrażające mojej twierdzy – myślała sobie.
Ale kiedy zauważyła pojawiające się na dziedzińcu zamku ptaki, które swym świergotem zaczęły ją budzić przed stałą godziną budzenia, gdy zobaczyła swój zamek w pełnym słońcu, poczuła strach.
Coś się dzieje niezidentyfikowanego. Dlaczego na moim zamku coraz więcej światła, które ujawnia po kolei wszystkie pęknięcia muru, pajęczyska i szarość? Dlaczego na moim zamku coraz więcej śpiewu ptaków;co będzie z moją błogą ciszą i spokojem?
Globalne ocieplenie postępowało… Szklano-lodowa góra, topiąc się powolutku, zmniejszała swą wysokość. Jakież było zdziwienie Baby Jagi, jak pewnego dnia, będąc w przerwie swej pracy na posiłku, usłyszała za
oknem dzwoneczki. Z niedowierzaniem wyjrzała za okno i zobaczyła zieloną polanę, ustrojoną tysiącami kolorowych kwiatów, na której spokojnie pasło się stado owiec.
Baba Jaga wpadła w panikę.
Jak są zwierzęta, to za chwile pojawią się ludzie, ze swoimi smutkami, radościami, złośliwością, agresją i miłością. Wszystko mi wywrócą do góry nogami. Jak ja utrzymam swój święty spokój, porządek, rytuał?
Nie upłynęło wiele dni, jak do zamku zapukali wędrowcy, którzy zgubili na szlaku drogę, z prośbą o pomoc i dach nad głową na zbliżającą się noc.
Baba Jaga, mrucząc pod nosem swoje niezadowolenie, przyjęła pod dach zagubionych turystów.
Przy kolacji turyści podzielili się z Babą Jagą swoimi wrażeniami, obrazami z podróży. Baba Jaga ze zdziwienia otwierała oczy i usta na te opowieści.
Jak to, czy może być tak pięknie i kolorowo w świecie, do którego do tej pory nie pozwoliłam sobie mieć dostępu?
Po tej kolacji całą noc nie mogła zmrużyć oka.
Ile rzeczy mnie do tej pory ominęło. Tak dalej być nie może.
Postanowiła,że udostępni swój zamek nie tylko zbłąkanym turystom, ale także tym, którzy będą chcieli go odwiedzić, żeby słuchać wrażeń, opowieści innych.
A po kilku latach prowadzenia zamkowego pensjonatu, Baba Jaga sama wyruszyła w świat, aby samej móc zobaczyć, poczuć, przeżyć to, o czym opowiadali jej turyści.

IWONA – uczestniczka Studium Artterapii

We własnej skórze

Dawno, dawno temu, żyła sobie w pięknej, zielonej krainie mała Lwica Oleńka. Żyła sobie w szczęściu i bezpieczeństwie wśród swoich lwich bliskich. Była bardzo żywa, ciekawa świata, wszystko chciała poznać od razu, wszystkiego dotknąć, powąchać.
Kraina ta była daleko od świata i innych lwów, więc razu pewnego ciekawska Lwica Oleńka ( nie mówiąc nic nikomu ) powędrowała ku poznaniu i przygodzie.
O1 Tam już nie było tak bezpiecznie – wszystkie obce lwy były zajęte swoim życiem, nikt nie chciał Oleńce poświęcić zbyt wiele czasu ani tłumaczyć świata – jak to czyniły Mama i Babcia.
Co rusz zdarzały się trudne sytuacje, które Lwica Oleńka rozwiązywała po swojemu – tak, jak potrafiła i jak ją nauczono – ale to wprowadzało inne, obce lwice w zakłopotanie i zdziwienie. -
Gdzieś Ty się chowała – pytały – ty nie z tego świata jesteś, wracaj tam, skąd przybyłaś!
Lwica Oleńka była tylko ciekawa, chciała się czegoś dowiedzieć o innych – nie chciała wprowadzać zamętu w ich świecie, więc, aby tego dokonać – poszła po nauki do starej, mądrej lwicy. Ta nauczyła ją, jak
przetrwać w tym świecie, jak się dostosować i jak rozmawiać z innymi lwami ich językiem, aby być dobrze rozumianą.
Czasami Oleńka myślała sobie, że to nie jej i jej najbliższych język, ale skoro może sobie tak radzić – no cóż – nauczyła się. Trwało to jakiś czas i nie zauważyła nawet, że jej piękna skóra zmienia kolor – kiedyś
była – tak jak jej Mama i Babcia złoto – czekoladowa, a teraz jakoś tak wyblakła i stawała się powoli buro – szara – jak całe plemię lwic – do którego przybyła.
Trudno – myślała sobie – trochę stracę, ale ile się nauczę!
Cóż, że staje się ta moja skóra brzydka, ciasna, zwiotczała i szorstka – tak widać musi być!
Trwało to wiele lat, zanim – teraz już dorosła Lwica Oleńka zatęskniła za swoim domem i bliskimi.
Postanowiła ich odwiedzić. Kiedy wróciła do swojej pięknej, zielonej krainy – nikt jej nie poznał – za to wszyscy jej bliscy pozostali takimi, jakich zachowała w pamięci – Mama, Babcia i wszystkie znane jej lwice
nadal były piękne, lśniące i ciepłe.
Kiedy w końcu do nich dotarło, że wróciła Lwica Oleńka – rozpłakały się na jej widok – wyglądała jak cień tej dawnej – w oczach nie było już iskierek radości i przekory – a powaga i świadomość wiedzy, jaką zdobyła
podróżując.
Mądre,dobre, stare lwice postanowiły niezwłocznie coś z tym zrobić – przygotowały kąpiel oczyszczającą z ziół, dwa garnce pumeksu i rozpoczęły rytuał oczyszczania Oleńki z brudnej, szarej i łuszczącej się skóry.
Kiedy już w aromacie ziół, świeża i „jak nowo narodzona” wtuliła się w swoje najbliższe lwice – poczuła ogromną radość.
Pomyślała : „jak dobrze być we własnej skórze” i potem jeszcze: „czy warto było?”
Po co Ci była ta wiedza o innych – gdybyś stąd nie odeszła, nie przeżyłabyś tego wszystkiego!
Oj, warto było! Nie dowiedziałabym się, jak piękną mam skórę, ile dobra i ciepła czeka na mnie, kiedy wracam do domu. Cóż z tego, że trochę bolało – teraz wiem i czuję, a to, co wiem i czuję – podoba mi się!

OLA – uczestniczka Studium Artterapii

Copyright © 2013 Homosum - Wszelkie prawa do serwisu zastrzeżone.